12-07-2025, 23:00
SERIO, LUDZIE! Muszę to napisać!
Słucham radia i mam wrażenie, że granica między popem, R&B a rapem praktycznie zniknęła. Kiedyś jak ktoś "rapował", to był to rap. Dziś każdy, od supergwiazdy popu po niszowego piosenkarza, musi mieć w swoim utworze "flow", szybkie sylaby albo jakąś formę "mówionego" wersetu.
Dla mnie to jest problem, bo tracimy to, co definiowało gatunki. Wszystko zaczyna brzmieć jak jeden, wielki, homogeniczny utwór.
Słucham radia i mam wrażenie, że granica między popem, R&B a rapem praktycznie zniknęła. Kiedyś jak ktoś "rapował", to był to rap. Dziś każdy, od supergwiazdy popu po niszowego piosenkarza, musi mieć w swoim utworze "flow", szybkie sylaby albo jakąś formę "mówionego" wersetu.
Dla mnie to jest problem, bo tracimy to, co definiowało gatunki. Wszystko zaczyna brzmieć jak jeden, wielki, homogeniczny utwór.

